Ostatnimi czasy moje myśli zwracają się w kierunku sensu tego co robię i poszukiwaniu większego znaczenia dla moich zajęć, działań i ich celowości.
Mam tutaj na myśli nie tylko coś tak górnolotnego jak pisanie książek, pogoń za uznaniem w biznesie czy prowadzeniu z sukcesem fundacji wspierającej dzieci, ale głównie znalezienie sensu w zwykłych czynnościach dnia codziennego; monotonnym zarabianiu pieniędzy, sprzątaniu domu czy robieniu zakupów. I tak dzień po dniu. Mnie np. zdarza się, że bywam załamana gdy widzę ile czasu marnotrawię na bezczynność, „nicnierobienie”, głupie filmy czy spacery po galeriach handlowych. Czy aż tak ulegam